Na kolonie w góry…
Nasza przygoda rozpoczęła się w piątek 15 lipca, kiedy wsiedliśmy do pociągu i pomachaliśmy rodzicom na pożegnanie. W sobotni poranek powitały nas góry i Zakopane, skąd pojechaliśmy do Bukowiny Tatrzańskiej do ośrodka „Harnaś”, w którym nocowaliśmy.
Tego dnia ruszyliśmy na bardzo udaną wycieczkę do Doliny Kościeliskiej, gdzie zwiedziliśmy Jaskinię Mroźną. Niektórzy wyszli z niej z guzem na głowie i błotem na kolanach, ale poza tym było bardzo fajnie.
W niedzielę odwiedziliśmy baseny „Terma Bukowina”, gdzie wszyscy świetnie się bawili w basenach zewnętrznych i na zjeżdżalniach. Po obiedzie poszliśmy na mszę świętą do kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bukowinie.
Trzeciego dnia czekała nas prawdziwa wyprawa w góry – nad Morskie Oko. Po drodze widzieliśmy piękne wodospady o nazwie „Wodogrzmoty Mickiewicza” i niezapomniane widoki gór. Gdy dotarliśmy do schroniska i zrobiliśmy długi postój, okazało się że są tacy, którym nie brakowało sił. Pomimo zachmurzenia i zmęczenia okrążyli całe Morskie Oko. W drodze powrotnej dołączył do nas ksiądz proboszcz z Parafii Józefów.
We wtorek pojechaliśmy na Słowację do rewelacyjnego AQUAPARKU „Tatralandia”. Jest to największy park rozrywki wodnej na Słowacji, Czechach i w Polsce. Można tam było skorzystać z 29 zakręconych lub prostych, krytych lub odkrytych rur i zjeżdżalni oraz z 11 basenów. Wyjechaliśmy stamtąd z masą niezapomnianych wrażeń.
Piątego dnia naszego pobytu byliśmy w Kopalni Soli „Wieliczka”, gdzie można było lizać ściany (smakowały oczywiście jak sól…). Zwiedzaliśmy tam kaplicę św. Kingi i inne kapliczki (z soli oczywiście) , podziwialiśmy posągi i makietę przedstawiającą pracę górników. Wróciliśmy stamtąd z kryształkami soli.
W czwartek poszliśmy szlakiem na Halę Kondratową, po drodze zaglądając do Pustelni św. Brata Alberta na Kalatówkach, gdzie nasz ksiądz proboszcz odprawił mszę św. Trochę wędrówki i dotarliśmy do schroniska, skąd widać było kolejki wjeżdżające na Kasprowy Wierch. Po wypiciu gorącej czekolady ruszyliśmy w drogę powrotną.
Ostatniego dnia uczestniczyliśmy we mszy św. W Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem, a potem pojechaliśmy kolejką linową na Gubałówkę, tam rozgrzaliśmy się herbatą i zjechaliśmy na Krupówki. Tu ogarnął nas szał kupowania pamiątek i objadania się w KFC i w McDonaldzie. Potem nadszedł czas pakowania się i do domu!
W czasie wyjazdu odbyły się też dwie super dyskoteki, konkurs „mam talent” i kilka wieczorków, na których śpiewaliśmy, graliśmy w różne gry i świetnie się bawiliśmy. Niestety największym problemem było życie za pan brat z czystością, czego pilnowała komisja porządkowa. Rano czasem pobudkę robiły nam niesamowite stwory, dziwnie przypominające naszych wychowawców: p. Agnieszkę Powałę, p. Izę Szeląg, p. Wioletę Kunkel p. Grażynę Świat i p. Martę Skalską. Ostatni wieczorek obfitował w dobrą atmosferę i nagrody, a także żal, że musimy już wyjeżdżać.
Ogólnie bardzo mi się podobało i podejrzewam, że nie tylko mi.
P.S. Uczestnicy kolonii serdecznie dziękują organizatorom kolonii: p. Agnieszce Powała, ks. Piotrowi Śliwka i zespołowi CARITAS z Józefowa, Hurtowni „KRIS”, wszystkim sponsorom i wychowawcom.
Uczestnik kolonii
Kuba Szeląg